Obserwatorzy

poniedziałek, 21 lipca 2014

146. Przed/po - Invisiwear.

Hej :)

Dzisiaj pokażę Wam jak spisuje się podkład EX1 Invisiwear w kolorze F100.


Od pierwszego nałożenia bardzo go polubiłam i póki co to się nie zmienia :-)
Moj skóra odkąd pamiętam jest w nienajlepszym stanie.. nigdy nie byla idealna.. zawsze czy to jakies wypryski, czy nadmierne wydzielanie sebum.. a z czerwonosciami mam problem chyba od urodzenia.. no coz, zycie..)


1. Twarz umyta mydełkiem RhassoulRecenzja KLIK, naniesiony krem zatrzymanie młodości KLIK
2. Na twarzy podkład EX1 Invisiwear F100 KLIK


3. Podkład Invisiwear + Pure Crushed Minerals Foundation jako puder + reszta makijażu (policzki - mosaic bronzer MUA KLIK + usta - Soap and Glory Motherpucker Lipgloss kolor Nudist + oczy - niewiele widać jak się robi telefonem zdjęcia ;-) ale paletka Coastal Scents Original, eyeliner WIBO oraz Tusz Clinique High Impact)

Wygląda to tak:



Od razu się tłumaczę dlaczego podkład mineralny jako puder.. ano dlatego, iż po nałożeniu go na skórę jako produktu właściwego czyli podkładu w ogóle go nie widać, tzn nic nie robi na plus.. nie kryje, nie ujednolica.. dla mnie jednym słowem produkt zbędny jako solista, więc wykorzystuję go do "przytwierdzenia" płynnego Invisiwear :-) Sprawdza się wyśmienicie w tej kwestii.


Tymczasem idę prasować uniform do pracy ;-) 

Miłego dnia! 


wtorek, 15 lipca 2014

145. Zakupy w Guru Makeup Emporium + Pixi.

Hej :D

Dawno nie pisałam, ale całkowicie się pochłonęłam pracą zawodową i ogarnianiem domu. Po za tym przybyła tu moja teściowa więc wiecie.. spacery, spacery itd..

Trochę się rozpiszę dzisiaj :-)



Dziś chciałabym Wam pokazać moje ostatnie nabytki i puder który "chodził za mną" od dłuższego czasu, ale nie kupowałam bo miałam jeden.. niekończący się ;-)



Jako, że skończył mi się podkład Saiya, postanowiłam kupić inny mineralny.. myślałam nad BareFaced Beauty, ale skończyło się to tylko na przeglądaniu stron online.. następnym w zamyśle był podkład NATIO.. akurat w Debenhamsie jest na przecenie, ale poszłam i nie mogłam dobrać koloru, więc wróciłam do domu niezadowolona. Nawet już będąc w Debenhamsie myślałam o podkładzie płynnym - Clarins albo coś z wyższej półki. Nigdy nie miałam droższych podkładów i chciałam się szarpnąć, ale jednak moje "ja" przemówiło do mnie, że to nie jest najlepszy pomysł. Tym bardziej, że w domu przeglądałam opinie i są bardzo podzielone. To również wpłynęło na moją decyzję o niewypróbowaniu :)
Tak sobie myślałam co by tu.. i wpadłam na pomysł zajrzenia na stronę http://www.gurumakeupemporium.com .. Pamiętam, że dość dawno przeglądałam co mają w ofercie więc postanowiłam przeszukać raz jeszcze tym bardziej, że miałam chrapkę na puder Ben Nye. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu zobaczyłam, że w końcu zmienili swoją siedzibę i mam do nich bardzo blisko idąc do pracy! Postanowiłam udać się do sklepu.
Czułam się dość dziwnie stąpając po Kensington, wsród ekskluzywnych butików w służbowym ubraniu Primarkowym :) Kiedy weszłam do sklepu ujęło mnie absolutnie wszystko. Ekskluzywnie jak dla mnie, czysciutko, profesjonalnie.. obsługa sympatyczna! Poczułam się naprawdę wyjątkowo. Dziękuję!
Zapytałam o podkład mineralny, niestety usłyszałam, że nie posiadają w 100% minerałów, ale zauważyłam na półce słoiczek/pudełko (?) zwał jak zwał.. z napisem: "Pure Crushed Minerals". Bardzo mnie zaintrygowało, więc zaczęłam zadawać pytania.. 
Otrzymałam bardzo wyczerpujące odpowiedzi z czego jestem niezmiernie zadowolona. Widać, że pracują tam ludzie nie przypadku.. tylko z zamiłowania. 

I tak oto wybrałam podkład mineralny marki EX1 - Pure Crushed Minerals. 8 gram - £ 13




Nie znałam tej firmy, ale podeszłam do zakupu z wielką ekscytacją. Firmę założyła Farah Naz, która była po prostu zdegustowana, sfrustrowana tym, że na brytyjskim rynku był limitowany wybór kosmetyków dla azjatyckich typów cer. Stworzyła więc kosmetyki idealnie odpowiadające cerom oliwkowym. 

Kiedy zobaczyłam na półce napis, że to własnie dla Azjatek.. to i tak mnie nie powstrzymało, żeby zobaczyć najjaśniejsze kolory. Wybrałam M100. Na ręku wyglądał ten odcień obiecująco! Jeszcze go nie otworzyłam więc prawdziwy test przede mną.


Skusiłam się także na płynny. Oil-free. Invisiwear - kolor F100. 30 ml - £10.50. Pierwsze testy za mną, dwa dni w upale, klimie, chłodzie.. generalnie mix pogodowy :-) Na gorąco muszę przyznać jedno.. w necie znalazłam 100% pozytywów na temat tego podkładu i ja się dołączam. Jest świetny. Pierwszego dnia położyłam na Primer Smashboxa, utrwaliłam pudrem i wyobraźcie sobie, że jak przyszłam do pracy to każdy kto miał ze mną styczność zauważył dużą poprawę w wyglądzie mojej cery. Nawet kolega skomplementował, że wyglądam bardzo ładnie i promiennie. Fakt, sama czułam się świetnie. Podkład jest bardzo lekki, nie czuć go na twarzy, nie zwarzył mi się, nie starł się.. rewelacja. Pięknie ujednolicił koloryt cery. Nie stawiam jakoś na krycie, nie używam korektora żeby zakryć moje przebarwienia po trądziku, ale ten podkład dał radę i zakrył bardzo ładnie a efekt końcwy BARDZO naturalny.
Drugiego dnia położyłam go na cerę posmarowaną tylko kremem i było równie pięknie. 3h w ogrodzie w pełnym słońcu, potem w pracy - klimatyzacja. Podkład spisal się świetnie, nie powłaził w pory, nie wyemigrował.. Nakładałam go gąbeczką Real Techniques, którą otrzymałam od sklepu ULA-LA-BEAUTY.
I kto by pomyślał, że kolor będzie dla mnie IDEALNY!? Przecież jam jest bladzioch z Polski.. no ale jednak odcień podkładu jest świetny. Nigdy jeszcze nie miałam dobrze dobranego koloru. NIGDY. Zawsze mieszałam dwa podkłady lub więcej jeśli chodzi o sypkie, mineralne..








Trzecim produktem który za mną chodził był osławiony puder Ben Nye. £9.95.  Wytypowano dla mnie odcień Buff. Dziś mam na twarzy i póki co po paru godzinach na ogrodzie, twarz mi się nie świeci a mam do tego tendencję, więc stwierdzam, że puder świetnie trzyma w ryzach podkład i cerę. Jedyne co mi się nie podoba to opakowanie, ponieważ muszę brać jakieś większe wieczko, żeby nasypać puder i wypaćkać w nim pędzel..





Oczywiście po dłuższym stosowaniu napiszę Wam moje spostrzeżenia :) 



Po tych zakupach które podbiły moje serducho wpadłam jeszcze do sklepu PIXI, po również osławioną rzecz jaką jest Glow Tonic. Trochę wahałam się czy wydać £16, ale jak już szalałam tego dnia to po całości. Używam go dopiero trzeci dzień i liczę na to, że pomoże mi w walce o ładną cerę. Moim problemem jest znów nadmierny błysk (po odstawieniu tabletek anty i toniku przepisanego przez dermatologa na bazie kwasu mlekowego) i rozszerzone pory. Tonik ma przyjemny zapach ale nie umiem go określić :-) Również dam Wam znać po dłuższym czasie czy to cudo spisuje się u mnie dobrze :-)

zrodło: www.pixibeauty.com

Stay Tuned, recenzje nadejdą w odpowiednim czasie :-)

Miłego dnia! 


wtorek, 1 lipca 2014

144. Nowości ostatniego miesiąca.

Hej :)


Mam nadzieję, że to początek mojego powrotu do bloga. Teraz nadrabiam zaległości pieniężne i robię dużo nadgodzin. 8 godzin zmiany + 4h dojazdu powodują, że jestem przemęczona, wracam do domu po północy i padam na twarz. Dziś mam wolne więc wykorzystuję czas na maksa. Po zakupach, zrobieniu obiadu, spacerze z córką przyszedł wyczekiwany przeze mnie moment.. powrót do bloga! :)

Chciałabym serdecznie podziękować za miłe komentarze i za kilka maili. To naprawdę stawia na nogi :)


Dziś chcę Wam przedstawić rzeczy które zakupiłam w przeciągu około miesiąca plus takie szybkie odczucia co do nich.



1 - 2. Essence Ultimate, Biotin Volume Shampoo + Conditioner / 5£ za obydwie rzeczy

Nie przeszłam wobec nowości na półce w Tesco. Koszt.. raptem 2,5£ za jedną rzecz. Niesamowite przy tym jak słyszałam o cenach w Polsce. 

Produkty nie wydają się być wydajne niestety, ale działanie jest bardzo na plus. Nie wiem jak to działa ale zauważyłam, że moje włosy nie są tak oklapnięte z tyłu na czubku. Fajnie uniesione, miękkie w dotyku, bardziej podatne na skręt. Generalnie póki co jestem bardzo zadowolona z tego duetu ale następnym razem kupię inną wersję :-) Zaintrygował mnie skład - na trzecim miejscu w odżywce - Hydrolyzed Pearl dalej Biotin, Nymphaea Alba Root Extract, Panthenol, hydrolyzed Keratin... wydaje się być naprawdę ciekawym składem. Zazwyczaj jest tak, że jak na opakowaniu mamy napisane coś w stylu: "z wyciągiem z liścia japońskiej jarzębiny" ;-) to ten składnik jest prawie na szarym końcu składu.. a tutaj Schwarzkopf nas miło zaskakuje..
Odżywkę stosuję w głownej mierze u nasady włosów. 
Jeśli chodzi o zapach to jest bardzo specyficzny, mnie skojarzył się z męskimi perfumami :)

3. Essence Ultimate, Diamond Color illuminating oil. / 2.5£

Silikony z olejkami. Moje włosy lubią ten produkt. Nakładam go na wilgotne włosy. Daję ze 4 pompki, nie żałuję ;-) Włosy nie są tłuste, nie są obciążone (mam wysokoporowate sianko.. a raczej.. miałam :) ). pięknie pachną i ładnie błyszczą. Napewno kupię to cudo ponownie, no chyba, że skuszę się na olejek z innej serii.

4. Loreal Elnett Satin, So Sleek. / 4£

Uwielbiam lakiery Elnett, nie sklejają mi włosów a ten w dodatku na opakowaniu ma napis, że jest idealny do włosów rozpuszczonych i kucyków. Świetnie ujarzmia moje naturalne fale, nie mam jakiejś skorupy czy hełmu. Bardzo łątwo się wyczesuje. Mój numer jeden wśród lakierów. W niedzielę psikałam nim włosy, nie myłam czupryny od tamtego czasu, mamy dziś wtorek a włosy są jedwabiste, absolutnie nie widać, że są po maltretowaniu lakierem i olejkiem :)

5. Balance, Hyaluronic 554 Youth Serum / 4£

Czatowałam na coś innego z tej firmy, mianowicie serum  z witaminą C, ale niestety się nie doczekałam. Niestety nie miałam przyjemności jeszcze tego używać.

6. Eyeko, Skinny liquid eyeliner, kolor navy / 2£ lub 2,5£ (nie pamiętam)

Kupiłam go w zestawie z czasopismem. Zazwyczaj stronię od takich zakupów, ale wpis Hexxany mnie trochę podpuścił na zakup ;-) DZIĘKI :D
Z zakupu jestem zadowolona, mniej z koloru, jakoś nie popatrzyłam ze są dwa.. no ale: eyeliner jest naprawdę super, bardzo precyzyjny i nie schnie. Używałam go dość często ostatnio. Nie rozmazywał się po całym dniu, nie odbijał na dolnej powiece. Porównując z innymi w pisaku to ten jest REWELACYJNY. Nie mniej nie kupię go z tego względu, że preferuję jednak mój numer jeden - WIBO :)

7. Garnier Micellar Water / ceny nie pamiętam

Mój micel kupiony w Biedronce już się skończył a Lorealowego nie trawię, więc zdecydowałam się na ten. Dobrze zmywa, nie szczypie w oczy więc w sumie czego chcieć więcej :) Duża butla na plus.


To by było na tyle z zakupów kosmetycznych. Mam w planach jeszcze nabyć glow tonic - Pixi, ale jakoś nigdy czasu nie mam podejść przed pracą do tego sklepu. W koncu muszę to zrobić, ponieważ tylko pozytywy czytałam na temat tego cuda :-)


Już nie mogę się doczekać jak wieczorem zasiądę i zacznę czytać Wasze blogi :))) Tymczasem lecę na ogród pranie powiesić :)


Miłego dnia!

wtorek, 3 czerwca 2014

143. To i owo

Hej.

Niestety przez najbliższy czas nie będzie mnie na blogu. Nie poleciała m do Polski, okradziono nas na stacji i spóźnilismy się na samolot. Nie możemy odzyskać pieniędzy za bilety. Generalnie to była nieprzyjemna sytuacja. Oby nigdy w przyszłości nic się takiego Wam nie zdarzyło.
Mam nadzieje ze wrócę do bloga w przeciągu miesiąca.

Miłego dnia!

piątek, 23 maja 2014

142. MUA, tanie i dobre!

Hej :)

Dziś ostatni post przed moim wyjazdem do Polski. W kraju chyba nie będę miec dostępu do internetu, więc będę mieć takie zaległości, że chyba tego nie ogarnę :)

Ostatnio będąc w Superdrugu (kolejnym!) w końcu wyhaczyłam ten sławetny błyszczyk do ust z efektem welwetu. Ale po kolei.. :) Wybrałam 3 rzeczy, ponieważ była promocja 3 za 2. Blusher dostałam za darmo.



1. MUA LUXE, lakier do ust, kolor Funk
2. MUA,, liner, kolor czarny
3. MUA, róż do policzków, kolor Bon Bon

Lakier do ust to już mój ulubieniec. Wczoraj zaaplikowałam na usta i wytrzymał bardzo dłuuugo, zjadłam obiad, piłam wodę i nic się nie starło ani nie został ślad na kubku.
Formuła tego produktu jest niesamowita. Po nałożeniu, zasycha i daje matowy efekt. Nie klei się.
Dodatkowo mnie bardzo, BARDZO podoba się opakowanie. Szklane, matowe.. uwielbiam! bardzo eleganckie.

Osobiście nie jestem przyzwyczajona do mocnego koloru na ustach, ogólnie wydaje mi się, że mi nie pasuje takie coś, ale po prostu musiałam kupić i wypróbować :D 

Miałam szczęście, że dostałam ten lakier i to w tym kolorze, bo reszta mi w ogóle nie odpowiada. Byłam w trzech sklepach i nigdzie nie było a ten okaz który dorwałam był ostatnim na półce. UFF :))








Liner ma kremową konsystencję. Można nim manewrować na trzy sposoby co pokazuje bok opakowania. Oko umalowałam na szybkiego i liner na górnej powiece trzymał się do końca dnia, na dolnej się roztarł. Nic nie zastąpi mojego ukochańca z WIBO. 





Róże z MUA uwielbiam. Są tanie i dobre. Więc po co kupować coś drogiego? :) Utrzymuje się cały dzień, są ładne kolory. Jestem zadowolona :)



Tymczasem już mentalnie przygotowuję się na weekend w pracy + poniedziałek ponieważ mamy bank holiday. We wtorek wylot do Polski.. a 5 czerwca powrót z teściową.. trzymajcie kciuki ;-)


Miłego dnia!

środa, 21 maja 2014

141. Wyniki rozdania!

Hej :)

Przepraszam bardzo, ale nie mam czasu na bloga teraz. Zawirowania związane z przyjazdem mojej teściowej, urządzanie pokoju, załatwianie wielu rzeczy.. i mało co zapomniałabym o losowaniu :)

Na całe szczęście uporałam się z tym w chwilkę i tak oto..

Mini dobroci lecą do.. Koci :) GRATULUJE! numer 29 okazał się być szczęśliwym.






Za jakiś czas będę chciała zrobić rozdanie ze świetnym lakierem do ust od MUA: 

zrodlo: brandrow.com
Miłego dnia!

piątek, 16 maja 2014

140. A za kilkanascie dni..

Hej :)

Już 27 maja lecę do Polski. Trochę z niechęcią, ale cóż.. mój mąż ma być świadkiem na ślubie więc nie wypada nie towarzyszyć ;-) Wolałabym lecieć na jakąś plażę bo już dawno nie byliśmy nigdzie.. ale wytrzymam jakoś do przyszłego roku.. :/

Lecę z dwóch głównych względów.. pierwszy to ściągnięcie aparatu. Nie jestem zadowolona z efektu, jest krzywo, tzn jest asymetria, ale doktorek mówił, że nie da się z tym nic zrobić (nadmienię, że przed leczeniem nie miałam asymetrii). Jestem trochę wkurzona.
Drugi powód to wspomniane wesele. 
Nawet nie chce mi się pisać jak długo szukałam sukienki. Właściwie od listopada. Myślałam, że upoluję coś na przecenach, ale dwie sukienki które zamówiłam były za krótkie.
Niedawno jednak znalazłam tą idealną. Jestem zakochana, w końcu długość do kolanka, dekolt jaki uwielbiam i poszerzone biodra - czyli coś co mi jest bardzo potrzebne :) Sukienka całkowicie w moim stylu. Uttam Boutiqe.
Do tego koturny Carvela, które nabyłam zimą. Są dość wysokie i codziennie robię rundkę po domu bo ja tylko płaskie obuwie noszę.. więc coby się nie spotkać z ziemią, trenuję w domu ;-)
Dodatki z New Looka z ostatniej wyprzedaży.







Mam jednak nadzieję, że będzie ciepło, bo nie mam okrycia wierzchniego :/ 

Tak bardzo nie lubię wesel, jakoś nie kręci mnie to. W życiu byłam na jednym i podziękuję. Dobrze, że my z mężem zgadzamy się w kwestii wesela i nie chcemy urządzać potańcówki :P Jak kiedyś weźmiemy kościelny ślub to od razu po wiejemy w jakąś szaloną podróż ;) 

Inne nabytki jakie wyhaczyłam ostatnio to:

Top New Look, dałam tylko 7£, i jestem w nim totalnie zakochana, ale wkurza mnie gąbka w miejscu biustu (coś takiego, że mozna bez stanika zalozyc i nie będzie się odznaczał sutek ;) ).. więc chyba ją jakos wypruję, ponieważ jak zakładam na stanika to ta gąbka się rozjezdza na boki i brzydko to wygląda. Coś pogłówkuję!


Reszta to pierdółki:

Kolejny lakier Insta-Dri Sally Hansen, kolor nr 30 Man-go team


Pyłek N.Y.C., kolor baby blue.

Mam zamiar nakładać go na ciemny fiolet.. (na foto wyszedł jak srebrny)




No i coś na codzień czyli mydła.. jedno obłędniejsze od drugiego :D

Dzięki Paryżance dowiedziałam się o istnieniu mydła Carex Chocolate Orange.. któro pachnie jak DELICJE.. Dosłownie chciałoby się to wypić hehe :)


Drugie kupiłam w Poundlandzie - Original Source Shea Butter and Honey. Suuuuuuper zapach, taki słodki.. mniam :)





Tak wyglądają moje ostatnie nabytki. Póki co koniec z zakupami pomniejszymi, ponieważ czeka nas kupno kanapy dla teściowej.. ona nie chce łózka z materacem tylko sofę rozkładaną.. no coż jej sprawa.. Mamy na oku dwie z eko skóry, które mają dobre opinie, myślę że dziś w koncu którąś z nim zamówimy. Osobiscie wolalabym łózko z materacem, moim zdaniem wygodniejsza opcja...

Idę na ogródek, dziś tak cudowne słonce i chyba z 25 stopni, więc trzeba korzystać :)

Miłego dnia!


środa, 14 maja 2014

139. Lakierowe popołudnie.

Hej :)

Ostatnio mam tak duzo do roboty, że aż nie znajduję czasu na bloga. Moja teściowa ma do nas przyjechać i kombinujemy jakieś meble.. do tego załatwianie przedszkola, dla mnie kursu, chodzenie wszędzie na piechotę bo niby blisko ale z dzieckiem zajmuje to wieki.. w dodatku ostatnie dni ulewne a trzeba było działać..

Będąc przy okazji u męża w pracy, zaszłam do sklepu na mini lakierowe zakupy. I tak oto moimi nowymi nabytkami są:

1. Sally Hansen Insta-Dri, 60 Strw-ready
2. Sally Hansen Sugar Coat, 230 Pink Sprinkle
3. Sinful Colors, 830 Pinky glitter
4. Revlon Nail Art





Przeokropnie mi się podoba Insta-Dri.. ze względu na to, że wystarczy jednak warstwa, pędzelek jest mega szeroki, także jedno pociągnięcie załatwia sprawę.. no i szybkość schnięcia na tzw. "amen" .. jestem pod MEGA wrażeniem i coś czuję, że jak pojadę znów do męża to wykupię większość kolorów tej linii :)



Sugar Coat jest ciekawy. Mam już jeden i jest lepszy bo nie zostawia prześwitów.

Sinful Colors.. dość podobny do mojego ukochanego glittera Barry M, z tym, że Sinful ma ten glitter w lakierze o delikatnym zabawieniu. Podoba mi się :)

Revlon.. no coż, to jest cięższa sprawa :P Trzeba bardzo umiejętnie nim manewrować i nie spieszyć się, nakładać odpowiednie ilości.. Najpierw kładzię się dwie warstwy bieli.. i to jest baza która musi być idealna. Ja jak to ja nigdy nie maluję paznokci dokładnie i wolno, bo nie mam czasu. (w trakcie pisania tego znów córa zaczęła marudzić... ehh ten post zajmie mi dziś wieki)
Także biala tafla nie może mieć zacieków ani prześwitów, ponieważ na nią kładziemy zieloną która jest przeźroczysta i robi efekt neonu..

Jak pomaluję tym "cudem" paznokcie to Wam pokażę :)

Póki co tylko te trzy powyższe.






Miłego dnia!

Wracam do niańczenia..




piątek, 9 maja 2014

138. Saiya mineral makeup, part 2 :)

Hej :)

Po przetestowaniu próbek podkładu marki Saiya, postanowiłam "wywalić" 18£ na podkład, ponieważ ani Earthnicity ani Lily Lolo nie dawały mi tak dobrego efektu. Cóż :)

Obsługę klienta mają na najwyższym poziomie. Jestem bardzo zadowolona z szybkości i rzetelności.

Moja paczuszka przyszła w mniej niż 20h co uważam za niemały wyczyn :)

Co się w niej znalazło?





1. Podkład Light Beige - full size, 4g.
oraz próbki
2. Light Mix Blender
3. Pink Mix Blender
4. Neutral Mix Blender
5. Medium Beige - próbka podkładu
6. Cień do powiek - White Gold

Muszę porównać..

Saiya - full size - podkład - 18£ - 4 gramy
Lily Lolo - full size - 13.49£ - 10 gram !
Earthnicity - full size - 16.99£ - 9 gram !
Lumiere Cosmetics - full size - 18 $ - 12 gram!!!! <-- bardzo żałuję, że firma zapadła się pod ziemię :((

Najlepiej wypada Lumiere Cosmetics a pod względem estetyki opakowania (najbardziej mi się podoba) oraz zamykanego sitka w środku - Lily Lolo. Szkoda tylko, że nie jest tak dobry dla mojej cery :(
Strasznie jestem ciekawa na jak długo wystarczy mi podkład Saiya. Mam nadzieję, że chociaż na miesiąc.


Podkład był zabezpieczony z zewnątrz nalepką. Wewnątrz znajduje się nalepka, która prędzej czy później nie będzie się trzymała, więc trzeba będzie uważać w podróży żeby się nie wysypało za dużo z sitka. Zapewne zakleję sobie, ale dziewczyny które nie bawią się w takie robótki były by niezadowolone.







Swatche próbek w róznym oświetleniu:







Jak widać na zdjęciach Light Beige jest podobny do Light Mix i szczerze chyba następnym razem zamówię własnie mixa bo jest za 10£. Pytanie tylko ile ma gramów. Muszę napisać do firmy maila i zapytać. Neutral Mix nie przyda mi się tak samo jak medium beige.

Póki co jestem bardzo zadowolona z ujednolicenia cery, trwałości.. :) mniej z ceny :P


Miłego dnia! :)





wtorek, 6 maja 2014

137. Thierry Mugler. ALIEN. Rozświetlający balsam do ciała.

Hej :)

Za mną trzy, pracowite dni o których wolałabym zapomnieć, czas więc na napisanie paru zdań o moim ulubionym "nie pielęgnacyjnym" balsamie do ciała.

Na ogół nie nie stosuję tego typu specyfików, ponieważ nie mam ochoty, nie jest mi to do końca potrzebne, ale jak już mam to używam.

Dzisiejszym produktem będzie rozświetlający balsam do ciała ALIEN - Thierry Mugler.





Miałam go w zestawie razem z perfumą oraz mini żelem pod prysznic. 
Pojemność - 100ml.



Jak widać na zdjęciach jest to miękka tubka + "złota" zakrętka. Plus za to, że kolor się nie ściera :) Po odkręceniu widać zapieczętowany otwór, co jest również na plus.  




To co mnie totalnie zaskoczyło, wręcz wprawiło w osłupienie i ogólnie miałam dość mieszane uczucia, to to, że po wyciśnięciu ujrzałam.. jasno fioletowy kolor balsamu :) Pierwsze wrażenie nie było pozytywne, niestety.




Zapach jest dość mocny, ale nie aż tak jakbyśmy się poperfumowały. Tak więc na okres letni napewno ten balsam będzie idealny. Będzie idealny również z innego względu. Otóż po rozsmarowaniu, skóra jest otulona mikro złotymi cząstkami. Nie jest to jakiś gruboziarnisty brokat, to jest coś naprawdę pięknego, nie rzucającego się w oczy na pierwszy plan. W słońcu skóra wygląda CUDOWNIE. Pomyslec jakby była opalona to już w ogóle, cud, miód :)

Zdjecie mozna powiekszyc wiec widac te drobinki :)



Jak dla mnie jest świetnym zapachowym rozświetlaczem. 


Używacie tego typu produktów? Szczerze napiszę, że dla mnie są zbędne więc nigdy nie kupię tak z premedytacją :) 

Milego dnia :)